Los zatoczył pętlę

Los zatoczył pętlę

Muszę przyznać, że doświadczenia adopcyjne pozwoliły mi lepiej zrozumieć historię naszej rodziny. Teraz czuję, jakby los zatoczył pętlę…

Wyobraźcie sobie zimę zaraz po wojnie, grudzień koniec lat 40-tych. Czteroosobowa rodzina, a w niej dwie małe dziewczynki. Najmłodsza ma zaledwie roczek, nieco starsza cztery. Choć z trudem wiążą koniec z końcem rodzice są szczęśliwi, bo przeżyli coś przerażającego, co pochłonęło miliony istnień – piekło wojny.

Adopcja Święta
Adopcja Święta

Już teraz musi być tylko lepiej.

Starają się ze wszystkich sił, jakoś zabezpieczyć nadchodzące Święta i przygotować ich oprawę. On jako głowa rodziny dostaje dodatkowe, dobrze płatne zlecenie. Jedzie do sąsiedniej miejscowości. Już marzy o tym, co kupi dzieciom i żonie za zarobione pieniądze. Wracając nocą pada ofiarą rabusiów. Postanawia nie oddawać im tak łatwo, wypracowanej w pocie czoła wypłaty, co przypłaca życiem.

Ona nie rozumie, jak mogło się tak stać, przecież przeżył wojnę. Teraz miało być już tylko lepiej. Jak sobie poradzi z dwójką malutkich dzieci, całkiem sama. Przecież cała ich rodzina zginęła. Teraz jej dziewczynki tracą Ojca. Nawet nie wie, że za chwilę podzieli los Męża. Mimo bólu i rozpaczy nie może stać bezczynnie i w spokoju przeżywać żałobę. By przetrwać musi działać. Chwyta się każdej pracy.

I gdy wydaje się, że przynajmniej byt materialny mają zabezpieczony, na kilka dni przed wigilią zbiera drewno pod lasem do ogrzania mieszkania. Dzieci pozostawia w tym czasie u sąsiadki. Niestety staje na minę, obrażenia są tak duże, że następnego dnia umiera.

Dom dziecka w PRL-u

Lata wojny i czas powojenny zabiera całą wielką, kochającą się rodzinę. Zostają tylko dziewczynki. Ich życie zmienia się na zawsze. Nie mają nikogo, więc jeszcze na Święta Bożego Narodzenia trafiają do domu dziecka. Doświadczają samotności, jakiej dotąd nie znały. Starsza pamięta jeszcze twarze rodziców, ich czułość. Młodsza bezpowrotnie zapomina. W tamtych czasach w domach dziecka było bardzo biednie. Starano się też tak wychowywać dzieci, by one nie przywiązywały się do opiekunek. Oznaki bliskości były niewskazane. O rodzinach zastępczych nikt nie słyszał.

Możliwość adopcji

Młodsza dziewczynka mogła trafić do adopcji. Pojawili się kandydaci na rodziców adopcyjnych. Ktoś podjął jednak decyzję, by sióstr nie rozdzielać. A obu dziewczynek potencjalni rodzice już nie chcieli przyjąć. Spędziły więc całe swoje dzieciństwo w domu dziecka. Miały tylko siebie. Jednak to za mało. Nie przytulane, nie całowane, nie kochane umierały wewnętrznie, jakby jakaś część w nich musiała bezpowrotnie odejść. Tą samotność nosiły w sercu już zawsze, przesłaniała im wszystko.

Bez pogodnego, pełnego miłości dzieciństwa całe życie jest kalekie

J. Korczak

Młodsza dziewczynka to mama Mojego Męża.

I choć nie planowaliśmy, to kilkadziesiąt lat później, tuż przed wigilią z innego domu dziecka zabieraliśmy do domu kilkumiesięcznego chłopczyka. Dziś jego śmiech rozbrzmiewa wkoło, a uśmiech nie schodzi z ust.

Wyrwany z samotności… Historia szczęśliwie zatoczyła pętlę…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.