Adopcje zagraniczne – zmiany

Adopcje zagraniczne – zmiany

Uprawnienia do przeprowadzania adopcji zagranicznych po 17 stycznia 2017 r. – zmiany

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, w obwieszczeniu z dnia 13 stycznia 2017 r., ogłoszonym w Monitorze Polskim i obowiązującym od 17 stycznia, nadało prawo do przeprowadzania adopcji zagranicznych dwóm katolickiem ośrodkom. Prawo to uzyskały: po raz kolejny Katolicki Ośrodek Adopcyjny z Warszawy i po raz pierwszy Ośrodek Diecezjalny w Sosnowcu.

Jednocześnie dwa doświadczone w zakresie adopcji zagranicznych warszawskie ośrodki adopcyjne prawo to utraciły: tj. Wojewódzki Ośrodek Adopcyjny, oraz Krajowy Ośrodek Adopcyjny TPD. Warto podkreslić, że instytucje te miały ogromne doświadczenie w przeprowadzaniu adopcji zagranicznych. Krajowy Ośrodek Adopcyjny TPD działał w tym obszarze od blisku 27 lat. Miał na swoim koncie ponad 2,4 tys. adopcji zagranicznych. Stworzył też pierwszy bank danych o dzieciach oczekujących na adopcję.

Decyzje Ministerstwa wywołały ogromne oburzenie zarówno wsród osób związanych bezpośrednio, czy pośrednio z adopcją, jak też i z nią niezwiązanych.

Bo czy można odbierać doświadczonym placówkom prawo do przeprowadzania adopcji zagranicznych? I to zwłaszcza tym ośrodkom, które z wielkim zaangażowaniem  szukały rodziców dla dzieci poza granicami Polski, skoro w naszym kraju takich brakowało! Placówkom, które przez lata wypracowały standardy działania i w miarę możliwości prawnych starały się monitorować losy polskich dzieci w nowych, zagranicznych rodzinach…

Krytyka katolickich ośrodków adopcyjnych – czy słuszna?

Dlaczego nadano takie uprawnienia placówce, która nie ma żadnych doświadczeń w obszarze adopcji zagranicznych. Czy tylko dlatego, że jest katolicka?  Decyzja ta wywołała od razu krytykę wszystkich ośrodków katolickich w Polsce.

Często bardzo krzywdzącą. Wśród różnych oskarżeń wobec tych ośrodków znalazły się takie, jak konieczność przedstawiania odpisu aktu chrztu, opini od księdza proboszcza, zaliczenia konferencji omawiających niemoralność procedury in vitro. Dodatkowo placówki te krytykowano za tematykę zajęć, która skupiać się niby miała na problemach wiary, a nie problemach związanych z wychowaniem dziecka, ze szczególnym uwzględnieniem dziecka adopcyjnego.

No cóż my akurat kurs adopcyjny ukończyliśmy w ośrodku katolickim i nic takiego nie miało miejsca. Zajęcia dotyczyły głównie wychowywania dzieci i uświadomienia przyszłym rodzicom czym jest adopcja i jakie mogą towarzyszyć jej radości, ale też i jakie trudności. Nie było też mowy o in vitro, ani też żadnych oceniających tą metodę konferencji, za to mieliśmy spotkanie z rodzicami, którzy adoptowali trókę dzieci – dzieci urodzonych przez pijaną matkę. Z obciążeniami neurologicznymi i kardiologicznymi.

Nikt nie mymagał też od nas aktu chrztu, czy opinii księdza. Chcąc adoptować małe dziecko musieliśmy być jednak małżeństwem. Być może w przypadku starszych dzieci, dla których trudniej znależć rodzinę, te wymagania są inne…

Nie mniej jednak wprowadzone z dniem 17 stycznia 2017 r. rozwiązania w zakresie adopcji zagranicznych nie są dobre!

Ograniczanie adopcji zagranicznych – kierunek dalszych zmian

Ogromny niepokój budzą także dalsze zapowiedzi Ministerstwa dotyczące wycofywania się z adopcji zagranicznych. Słyszymy informacje o konieczności znalezienia dzieciom polskim rodziny w Polsce, a nie zagranicą, ewentualnie pozostawienia ich w rodzinnych domach dziecka i rodzinach zastępczych.

I tu warto jeszcze raz podkreślić, jakie dzieci trafiają do adopcji zagranicznych:

tylko te, dla których nie udało się znaleźć rodziców tu na miejscu w kraju. Są to przede wszystkim liczne rodzeństwa, dzieci chore i starsze dzieci.

Dlaczego? Bo są to bardzo trudne adopcje. W przypadku licznego rodzeństwa i dzieci chorych dużym problemem jest czynnik finansowy, brak realnej formy pomocy ze strony państwa, ograniczenia w opiece zdrowotnej. Adopcja dzieci starszych też nie jest prosta (o czym rzeczejtutaj), obarczona dużym ryzykiem niepowodzenia.

Co będzie z nimi? Czy znajdą się dla nich rodzice w Polsce? Może być trudno…

Pamiętam, że bylismy świadkami w ośrodku adopcyjnym adopcji przez rodzinę z Polski bardzo licznego rodzeństwa, bo aż  4 – dzieci. Wszyscy nam wtedy podkreślali, że to się bardzo rzadko zdarza… że to prawie cud… że po prostu ta rodzina, która adoptowała dzieci była bardzo zamożna.

Byliśmy też świadkami dwóch adopcji zagranicznych: chłopca 5-letniego, który we wszystkich spotkanych dorosłych szukał rodziców, tak chciał być zauważony, przytulany, kochany. Miał lekkie opóznienie w rozwoju, które przez brak rodziny jeszcze się powiększało. Rodzinny dom dziecka, w którym przebywał był jednak tylko domem dziecka… nie dawał mu miłości tej wyłącznej, jedynej, jaką tylko rodzice darzą swoje dziecko. Szczęśliwie Chłopiec trafił do rodziny z Włoch. Drugi przykład to dziewczynki – siostry 14 i 10 lat, też wyjechały do Włoch. Wszystkie te dzieci długo czekały w Polsce na adopcję, ale przez kilka lat nie znaleziono im Mamy i Taty tu w kraju.

Dlaczego zamyka się takim dzieciom drogę do bycia czyimś bardzo kochanym dzieckiem?!