Ukryte koszty adopcji

Ukryte koszty adopcji

Czy rodzicielstwo adopcyjne faktycznie niczym nie różni się od biologicznego?

Dzieci trafiające do adopcji – zmiany na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci. Sieroty biologiczne, a społeczne. Rzeczywiste koszty adopcji dziecka obciążonego zdrowotnie

Koszty adopcji dziecka z FAS
Koszty adopcji

Na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci rodzicielstwo adopcyjne bardzo się zmieniło. Przede wszystkim inne dzieci trafiają teraz do adopcji, niż jeszcze 50 czy 60 lat temu. Kiedyś dużą część stanowiły sieroty naturalne, których nikt nie zaniedbywał i nie krzywdził.

Obecnie są to w większości sieroty społeczne z różnymi deficytami i zaburzeniami, wynikającymi z przeżytej traumy. Dzieci te mają rodziców biologicznych, którzy są najczęściej uzależnieni od nałogów i/lub niewydolni wychowawczo. Już w tak młodym wieku doświadczają one przemocy i biedy. Spora część z nich ma alkoholowy zespół płodowy, czyli FAS oraz cierpi na zaburzenia więzi – RAD. Do tego dochodzą różne inne problemy.

Nie ma dzieci zdrowych do adopcji…

Podczas kursu na rodziców adopcyjnych przyszli kandydaci dowiadują się, że nie ma zdrowych dzieci kierowanych do adopcji. U każdego z nich występują mniejsze lub większe nieprawidłowości, wynikające z zaniedbań oraz traumatycznych doświadczeń. Część schorzeń jest trudna do zdiagnozowania i może ujawnić się dopiero w okresie późniejszym.

Rodzicielstwo adopcyjne staje więc przed zupełnie innymi wyzwaniami, którym niełatwo jest sprostać. Na dodatek wraz z przysposobieniem nowi rodzice zyskują takie same prawa i obowiązki jak rodzice biologiczni. Z jednej strony ma to ogromne plusy, bo nagle już nikt nam nie mówi (tj. pracownicy Ośrodków Adopcyjnych), co będzie dobre dla naszego dziecka i jak mamy postępować. Wreszcie zyskujemy też pewność, że nikt nam Adoptusia już nie odbierze.

Rodzicielstwo biologiczne, a adopcyjne – różnice, o których rzadko się mówi

Wielokrotnie słyszałam, ze nie ma żadnej różnicy między rodzicielstwem biologicznym, a adopcyjnym, ale to nie jest prawdą. Małżonkowie, czy osoby samotne przysposabiające dziecko, mierzą się z problemami, nieznanymi rodzicom biologicznym. Nie mogą jednak liczyć na jakąkolwiek dodatkową pomoc, czy wsparcie. Deklarowana przez Ośrodki Adopcyjne opieka postaadopcyjna (jak wynika z moich i Waszych doświadczeń) nie spełnia oczekiwań i jest bardzo ograniczona, albo wręcz nie ma jej wcale.

Czy adopcja jest bezpłatna?

Rodzice adoptujący dziecko muszą liczyć się już na wstępie z ogromnymi kosztami. I nie chodzi mi tutaj o wydatki związane ze zgromadzeniem całej wyprawki w postaci ubranek, bucików, mebli, zabawek, książek itp. Największym obciążeniem są koszty medyczne.

Liczba wizyt lekarskich, które odbyliśmy w pierwszym roku po adopcji przekroczyła nasze oczekiwania. Spora część związana była z licznymi problemami zdrowotnymi Synka. W dużej mierze na wizyty u specjalistów nie mogliśmy czekać, bo im wcześniejsze leczenie czy terapia, tym lepsze efekty.  Koszt każdej wizyty wahała się w granicach 150-200 zł. Zwykle nie ograniczał się do jednej. Byliśmy u neurologa, kardiologa, alergologa, laryngologa, endokrynologa, gastroenterologa, lekarza medycyny zakaźnej, neurologopedy, lekarza rehabilitacji medycznej i wreszcie reumatologa. Do tego dochodziła intensywna rehabilitacja, trwająca ponad dwa lata, dwa razy w tygodniu, ze względu na bardzo duże opóźnienia naszego malca w rozwoju ruchowym.

Dodam, że nie należeliśmy do wyjątków.

Znajoma rodzina adopcyjna musiała się zmierzyć z podobnymi wyzwaniami, a koszty opieki medycznej przyjętego dziecka także przekroczyły ich oczekiwania. Dziewczynka, którą przysposobili zmagała się dodatkowo ze schorzeniem FAS.

Diagnostyka i terapia FAS – koszty adopcji

Naiwnie myślałam, że intensywna kuracja dla dzieci z alkoholowym zespołem płodowym należy w Polsce do bezpłatnych. Okazuje się, że należy do wyjątkowo kosztownych i jest dostępna tylko w niektórych miejscach w naszym kraju. Trzeba liczyć się więc z dojazdami.

Na koniec przytoczę kilka wybranych opłat z cennika Ośrodka FAStryga, specjalizującego się w diagnostyce i terapii zaburzeń rozwojowych:

Diagnostyka FAS/FASD Kwestionariuszem Waszyngtońskim – 230 zł + 50 zł opinia na piśmie.

Diagnostyka neurorozwojowa (ocena funkcjonowania zmysłów – widzenia, słyszenia, czucia, równowagi, propriocepcji motoryki dużej i małej, odruchów oraz funkcjonowania emocjonalnego i społecznego z wykorzystaniem  profilu neurorozwojowego FASTRYGA – 170 zł zaledwie za 45 min.

Za 2 spotkania w ramach diagnostyki integracji sensorycznej zapłacimy 250 zł. Gdy zdecydujemy się na terapię integracji sensorycznej będzie to koszt 80 zł  za 45 min.

Wybierając konsultację oraz poradnictwo dla rodzin zastępczych i adopcyjnych musimy liczyć się z opłatą w wysokości 150 – 170 zł (za 45 min). Oczywiście na jednej się nie skończy!

Pogodzenie opieki nad adoptowanym dzieckiem z pracą zawodową

Przysposobienie dziecka obciążonego zdrowotnie sprawia, że jeden z rodziców musi przynajmniej na jakiś czas zrezygnować z pracy, by zająć się Adoptusiem. Maleją więc od razu dochody rodziny.

Czy adopcja jest najlepszą opcją?

Do niedawna byłam pewna, że najlepszą opcją dla dziecka z uregulowaną sytuacją prawną jest adopcja. Jednak obecnie coraz częściej mam wątpliwości. Tylko dlatego, że rodzice adopcyjni pozostają całkiem sami z problemami, które mogą ich przerosnąć.

W przypadku wielu rożnych schorzeń malca, bez odpowiedniego wsparcia, trudno jest sprostać wyzwaniu i zapewnić dziecku należytą pomoc. Miłość jest najważniejsza, ale może w tym przypadku nie wystarczyć.

A może jednak ze względu na wysokie koszty adopcji lepsze będzie rodzicielstwo zastępcze?

Rodzicielstwo zastępcze (zwłaszcza mam tu na myśli niezawodowe, gdzie do rodziny przyjmowane jest jedno lub dwoje dzieci) wiąże się z dodatkową pomocą finansową, która może zostać wykorzystana na rehabilitację, diagnostykę czy terapię maluszka.

Kandydaci na rodziców adopcyjnych to osoby, które najczęściej przez długie lata toczyły nierówną walkę z niepłodnością. Nie ma co ukrywać, że całe te leczenie było bardzo kosztowne. I zapewne ograniczyło oszczędności rodziny.

Możemy sobie nie poradzić z chorym dzieckiem

Określając preferencje i realne możliwości dotyczące przyszłej adopcji, często obawiają się przysposobienie dziecka chorego z alkoholowym zespołem płodowym, argumentując tylko w jeden sposób:

„Nie poradzimy sobie”.

Wprowadzenie zagwarantowanego ustawowo realnego wsparcia ze strony rządu (choćby w bezpłatnym i uprzywilejowanym dostępie do diagnostyki, pomocy medycznej i terapii) mogłoby coś zmienić, przynosząc w długookresowym rozliczeniu i tak same korzyści.

Z jednej strony poprawa wskaźnika liczby adopcji dzieci obciążonych zdrowotnie, maluchów z FAS. Ponadto lepszy rozwój dziecka w kochającej nowej rodzinie adopcyjnej, a z drugiej strony redukcję kosztów do „0”, związanych z utrzymaniem dziecka w instytucjonalnej lub rodzinnej pieczy zastępczej.

One thought on “Ukryte koszty adopcji

  1. Prawda, smutna prawda.
    Tak wygląda adopcja w Polsce.
    Rodzice najczęściej są pozostawieni sami sobie i diagnozują i szukają pomocy gdzie tylko mogą.
    Jeśli ktoś ma szczęście i mieszka w dużym mieście to fachową pomoc jeszcze znajdzie. Jak jest małe miasto lub miasteczko to trzeba się liczyć z dojazdami a to czas i dodatkowe koszty.
    Ośrodki Adopcyjne nie zawsze podają pełne informacje o dziecku. Liczyć się trzeba z dużym rozjazdem intelektualnym pomiędzy rodzicami a dzieckiem. To niestety bardzo utrudnia wychowanie i wspólne spędzanie czasu. O ile o FAS i FASD wiedza jest dość dobrze rozpropagowana to wiedza o RAD jest dalej w powijakach. Nawet jak ktoś już kojarzy (mówię o psychologach i terapeutach) to nie wiedzą jak z takimi dziećmi pracować. Duży wpływ ma też to, czy rodzice adopcyjni mają biologiczne dzieci czy nie. Koktajl hormonów związany z ciążą bardzo ułatwia nawiązywanie więzi z kolejnymi dziećmi. Małżeństwa z różnych przyczyn bezpłodne, mają znacznie trudniej na wielu poziomach. Szkolenia dla rodziców adopcyjnych to jakaś ściema i koncert życzeń, gdzie większość ma „różowe okulary” z napisem: MIŁOŚĆ PRZEZWYCIĘŻY WSZYSTKO.
    Gorzej, gdy tej miłości nie ma lub jest zbyt słaba, aby przetrwać. To relacja dwustronna, a dzieci z RAD nie czują jak normalne dzieci i nie potrafią oddawać uczucia. Jak dugo można wytrzymać poświęcanie się dla dziecka nie dostając nic w zamian? No może nie kompletnie nic tylko pretensje, żądania, obwinianie o wszystko i inne „jazdy” związane za RAD. Lista jest długa a z drugiej storny się słyszy, że trzeba dużo miłości dać takim dzieciom. O tym, jak takie dzieci potrafią rozbić normalne, zdrowe rodziny nie mówi prawie nikt.
    Gorąco apeluję o bardzo dokładne zapoznanie się z problemami adopcji, gdyż wiedza, którą ośrodki adopcyjne przekazują jest najczęściej przefiltrowana i nie dowiemy się o ciemnych stornach adopcji. Tylko świadomość problemów pozwoli na RACJONALNE podjęcie decyzji o adoptowaniu. Dobre chęci i miłość mogą, niestety, nie wystarczyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *