
Przysposobienie dziecka – zabawa w rodziców
Opowieść Sylwii (mamy biologicznej i adopcyjnej).
Przysposobienie dziecka to nie jest gra, którą można w każdej chwili skończyć, bo już nam się znudziła…

Przysposobienie dziecka – zabawa w rodziców
Narodziny adopcyjne Frania
Jesteśmy rodziną adopcyjną, która w niecały rok po przysposobieniu doczekała się drugiego dziecka, tym razem biologicznego. Adoptowaliśmy chłopczyka Frania, był taki malutki, gdy go przynieśliśmy do domu i taki cichutki. Inne niemowlęta płakały, a on nic. Czasem tylko troszkę zakwilił. Jego wielkie niebieskie oczka cały czas nam się przyglądały i to z takim zdziwieniem. Nie wierzyliśmy, że w końcu mamy synka. Nie mogliśmy się nim nacieszyć. Franiu miał liczne obciążenia zdrowotne i podejrzenie FAS. To, że był taki cichutki też miało wskazywać na późniejsze problemy w dalszym jego rozwoju. Pokochaliśmy go całym sercem, nawet nie wiem kiedy.
Narodziny biologiczne Mai
Po 2 miesiącach od adopcji odkryłam, że jestem w ciąży. Nie mogliśmy uwierzyć, 8 lat wcześniejszych prób, leczenie i nic, a tu nagle, gdy praktycznie zapomnieliśmy o tym, by się starać – ukazały się dwie kreski. Jeszcze baliśmy się cieszyć, ale tam w głębi mnie rozwijała się Maja.
Gdy jeszcze byłam w ciąży zaczęliśmy doświadczać, jak bardzo nieprawdziwe i błędne jest wyobrażenie o rodzicielstwie adopcyjnym.
„No w końcu będziecie mieć swoje dziecko” –
W naszej szufladzie z dokumentami, na samym wierzchu leży akt urodzenia Frania, dopiero co odebrany. Jesteśmy tam wpisani jako jego rodzice, chłopiec nosi nasze nazwisko, a tu nagle traktowany jest jak „obcy” Dziękowałam Bogu, że Franiu jest jeszcze tak mały, że nie zrozumie, ani nie zapamięta tych słów.
„Po co decydowaliście się na taki kłopot. A nie mówiłam byście jeszcze trochę poczekali na dziecko. A teraz co, same trudności…”
Od kilku miesięcy Franiu jest naszym największym szczęściem, wyczekanym, wymodlonym, który całkowicie odmienił nasze życie na lepsze, a teraz traktowany jest jak intruz, problem…
„To co, oddajecie Frania?”
Czy ktoś mając jedno dziecko, chciałby się go pozbyć, tylko dlatego, że dowiedział się o drugim. Nasz synek nie był zastępstwem, zabawką, rzeczą… tylko najcenniejszym skarbem. Czy to naprawdę tak trudno jest zrozumieć. Przysposobienie dziecka to nie jest gra, którą można w każdej chwili skończyć, bo już nam się znudziła…
Zdaliśmy sobie wtedy sprawę, że w naszym społeczeństwie rodzicielstwo adopcyjne bywa postrzegane, jak taka zabawa w rodziców, a nie rzeczywiste bycie mamą i tatą…
Przysposobienie dziecka, narodziny dziecka – to tylko dwie różne drogi do rodzicielstwa
Gdy urodziła się Maja przyszło nam zmierzyć się z kolejnymi pytaniami.
I co inaczej się kocha własne dziecko? To zupełnie inna rzeczywistość: krew z krwi, kość z kości. Bardziej kochasz Maję prawda?
Franiu i Maja to nasze „własne” dzieci, z których każde przyszło do nas inną drogą. Czy można kochać jedno bardziej, a inne mniej. Czy w ogóle miłość może być większa lub mniejsza. Miłość nie ma skali, ani wielkości i nie jest też niczym uwarunkowana. Jeżeli ktoś myśli, że cały czas różnicuję dzieci: jedno adoptowane drugie biologiczne to jest w wielkim błędzie. To są po prostu nasze dzieci. I każda matka przyzna mi rację, że o porodzie (czyli drodze przyjścia dziecka), nawet jeśli jest bardzo trudny, naprawdę szybko się zapomina.
Franiu zabiera Wam czas, który moglibyście spędzić z Mają. Nie żałujecie adopcji?
Synek faktycznie wymaga większej naszej uwagi, wciąż jest rehabilitowany, dzięki niemu musieliśmy się lepiej zorganizować i nauczyliśmy się nie tracić czasu na niepotrzebne rzeczy.
2 thoughts on “Przysposobienie dziecka – zabawa w rodziców”
Lidzie są naprawdę dziwni-przecież to dzięki Franiowi macie Maję i jesteście rodzicami dwójki wspaniałych dzieci-pozdrawiam
Mam nadzieję, że sposób postrzegania adopcji coraz bardziej będzie się zmieniał 🙂