Rozmowy o adopcji

Rozmowy o adopcji

Pytania do Rodziców adopcyjnych:

P.: Czy szybko zdecydowaliście się na adopcję dziecka?
R.A: Nie… trochę to trwało… musieliśmy dojrzeć do tej decyzji. U każdego z nas miało to jednak różne tempo. Ja byłam gotowa szybciej, mąż później.

P.: Czy mieliście jakieś obawy związane z adopcją?
R.A: Tak, bardzo dużo…

P.: Jakie na przykład?
R.A: Czy będziemy w stanie pokochać dziecko, które adoptujemy… i zaakceptować całą jego przeszłość? Duży lęk był również w nas co do jego rodziców, a także wpływu tej przeszłości na przyszłość dziecka.

P.: A jak wyglądał u Was proces adopcyjny?
R.A: Oj był bardzo wyczerpujący i fizycznie i psychicznie. Cały czas nas sprawdzano w ośrodku adopcyjnym… Miałam wrażenie, że wprost czekano na jakiś nasz błąd… Niby przechodziliśmy przez kolejne etapy, ale wciąż wszystko było takie niepewne, czy nas zakwalifikują na rodziców adopcyjnych. Często dochodziliśmy do wniosku o ileż prostsze jest rodzicielstwo biologiczne. Nikt Cię nie sprawdza, nie testuje. Po prostu zachodzisz w ciążę i rodzisz dziecko… Bez całych tych rozmów z psychologami, pedagogami.

P.: A co było najtrudniejsze już w samej adopcji?
R.A: Czekanie na dziecko…, a potem pierwsze z nim spotkanie…. I pierwszy dzień, gdy do nas trafił. Mieliśmy znikome doświadczenie w opiece nad dzieckiem… Ale organizacyjnie poradziliśmy sobie dość szybko. Gorzej było z emocjami. Ja jeszcze długo czułam, że opiekuję się „czyimś” dzieckiem, a nie swoim…. Nawet nie umiałam o sobie mówić mama.

P.: Jak zareagowali na adopcję Wasi Bliscy, Przyjaciele, Znajomi?
R.A: Różnie. Najczęściej jednak pozytywnie. Ale zdarzali się i tacy, którzy na naszego malucha patrzyli z dystansem i trochę nieufnie, jakby sprawdzając, czy wszystko z nim ok?
W ciekawy sposób reagowali też lekarze… słysząc, że dziecko jest adoptowane zlecali dodatkowe badania, czy konsultacje specjalistyczne. Teraz z perspektywy czasu wiemy, że duża część z nich była niepotrzebna. Z jednej strony podsycała tylko nasze obawy o zdrowie dziecka, a z drugiej i maluch się męczył. Już na sam widok lekarzy płakał.

P.: Kiedy tak naprawdę poczuliście się rodzicami? Poczuliście, że to Wasze dziecko?
R.A: Przy dziecku jest tyle spraw do załatwienia, zawsze coś się dzieje… i nawet nie wiemy kiedy. Dość szybko, tylko tak jak mówiłam nie od razu… Jak to mówią „miłość przychodzi powoli”. Dzisiaj po kilkunastu miesiącach już nie mam żadnych problemów, by mówić o sobie mama.

P.: Czy mieliście jakieś zabawne sytuacje związane z adopcją?
R.A: Tak… nawet dość często się zdarzają, gdy ktoś mówi o naszym dziecku „cały tatuś”, „tak podobny”, „no dziecka to się pan nie wyprze takie podobieństwo”.
Aż takiego podobieństwa oczywiście nie ma. Ludzie czasem sami wymyślają różne rzeczy.

P.:  Czy macie jeszcze jakieś obawy? Czy coś was martwi?
R.A: Tak, czasem mamy. Na przykład, czy sprawdzimy się jako rodzice? Jakie będzie nasze dziecko? I jaki wpływ na jego życie, na jego zdrowie będą miały geny, które są dla nas tajemnicą… Ale w pewnym sensie i rodzice biologiczni mogą mieć trochę podobne obawy.

P.: Czy dziecko już wie, że jest adoptowane?
R.A: Jest jeszcze mały, ale tak mówiliśmy mu. Wiemy, że jeszcze tego nie rozumie, ale przynajmniej słowo adopcja, adoptować już nie jest mu obce.

P.: Jak teraz oceniacie swoją decyzję o adopcji?
R.A: Na pewno była słuszna. Nie wyobrażamy sobie już życia bez naszego malucha.

P.: Dziękuję za rozmowę.
R.A: I my dziękujemy

Rodzicielstwo adopcyjne
Rodzicielstwo adopcyjne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.