Macierzyństwo a rzs (czyli jak to jest być mamą z reumatoidalnym zapaleniem stawów)

Macierzyństwo a rzs (czyli jak to jest być mamą z reumatoidalnym zapaleniem stawów)

Macierzyństwo w cieniu rzs

Wiosna to moja ulubiona pora roku, wszystko rozkwita, budzi się do życia. Niestety od kilku lat to właśnie w tym czasie staję się ofiarą jednej z bardzo podstępnych chorób autoimmunologicznych, jaką jest rzs 🙁 (dla mniej wtajemniczonych skrót ten to nic innego, jak: reumatoidalne zapalenie stawów). Do czasu diagnozy reumatyzm kojarzył mi się tylko i wyłącznie ze staruszkami, nie przypuszczałam, że chorować na niego mogą także dzieci i osoby młode.

Reumatoidalne zapalenie stawów – codzienne wybory

Gościec atakuje przede wszystkim stawy, ścięgna, chrząstki, wywołując silny stan zapalny i niesamowity ból. Przez lata byłam niezwykle aktywna fizycznie, uwielbiałam biegać, choroba mi to odebrała. Ceną za 10 minutowy trucht jest to, że z powodu niesprawnych kolan przez tydzień nie będę mogła wejść po schodach, czy pomóc Tomusiowi ubrać buciki. Tylko czasem decyduję się na to pierwsze, by pokazać Synkowi, że bieganie może być pasją i ogromną przyjemnością mimo wszystko.

Reumatoidalne zapalenie stawów leczy się objawowo, stosując sterydy i środki przeciwzapalne. Nie ma co się oszukiwać – przyjmowanie tych tabletek mocno obciąża i ma spory zakres działań ubocznych, stąd decyduję się na nie zwykle doraźnie.

Dla matki nie ma ograniczeń – macierzyństwo rzs

Ale wiosna to jest taki czas, kiedy nic z medykamentów nie działa na mój organizm. Pierwszy raz gdy dopadł mnie ból miałam całą spuchniętą rękę i byłam przekonana, że to złamanie lub zwichnięcie. Zresztą lekarz na SOR-ze też postawił taką diagnozę i zlecił mi na dwa tygodnie nałożenie gipsu. Tomuś miał wtedy 8 miesięcy, mój mąż nie mógł zwolnić się z pracy, więc zostałam sama z Synkiem.

Wtedy nauczyłam się jednego, że jak musisz, to nawet jedną ręką jesteś w stanie zrobić wszystko przy małym dziecku. Dla Matki nie ma ograniczeń – znajdzie sposób.  I ja doszłam do perfekcji w radzeniu sobie przy Malcu, mimo wszystkich przeciwności.

Po kilku dniach ból z prawej dłoni przeniósł się na lewą, z którą zresztą stało się dokładnie to samo. Jeszcze nie zdążyłam ściągnąć gipsu z prawej dłoni. Potem przyszła kolej na nogę. I tak krok po kroku. Nigdy nie myślałam, że coś może tak boleć. Silne dolegliwości uniemożliwiały spanie. Czasem miałam dwa lub trzy dni spokoju. Ból znikał, jakby nigdy go nie było. Jednak to dopiero lato przynosi mi pełne ukojenie.

Teraz znów jest wiosna, a mój organizm „wariuje”. Mając po raz kolejny niesprawną i spuchniętą dłoń z czułością patrzę na Synka, który tak bardzo mi wydoroślał od zeszłej wiosny,  po raz pierwszy nie potrzebuje już mojej pomocy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.