Weekend majowy na wsi
Weekend majowy na wsi

Weekend majowy spędzamy na wsi z dala od hałasu i zgiełku dużego miasta. Tu wreszcie widać, jak przyroda rozkwita i budzi się do życia. Wczesnym rankiem wita nas śpiew ptaków. Pośród zieleni i ciszy nareszcie wypoczywamy. Nie przypuszczałam, że tyle pyłków może unosić się w powietrzu. Cokolwiek zostawimy na zewnątrz w ciągu kilkunastu minut pokryte jest żółtawo – białym nalotem, głównie z kwitnącej tu w pobliżu brzozy. W tym dzikim miejscu czasem można jeszcze dostrzec sarnę, czy borsuka.
Dziecięcy Raj na wsi
Tomuś biega niczym młody źrebak i sam już nie wie czym się bawić, bo wszystko tu takie ciekawe. Wystarczy wyjechać z miasta na łono natury, by dziecko poczuło się niczym w raju. Nigdy nie myślałam, że zamieszkamy w większym mieście, ale tak jakoś ułożyło się nasze życie. Pobyt na wsi to też jedyna okazja by wiedzę zdobytą z książek o zwierzętach przekuć na rzeczywistość.
Przedszkolak może sprawdzić jak faktycznie wygląda krowa, byk, kaczka, kura itp.
W poszukiwaniu zwierząt
Czy współczesny młody człowiek ma jednak szanse poznać te zwierzęta podczas pobytu na wsi? Okazuje się to być trudne. Zgadnijcie ilu, spośród kilkudziesięciu mieszkańców, ma tutaj choćby malutkie gospodarstwo? Niewiarygodne jak zmieniła się polska wieś w ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat. Kiedyś po wschodzie słońca już tak piały koguty, że trudno było dalej spać. Nie było domu bez kur, świń, krów. Dziś kupno jajek, mięsa, czy mleka „prosto od gospodarza” wydaje się być niemożliwe.
Więc jak wytłumaczyć dziecku, że zwierzęta gospodarskie to już rzadkość.
Krowy na wsi
Krów nie ma nikt. Gdy pytałam dlaczego, usłyszałam tylko odpowiedź, że nie opłaca się hodować. Przepisy unijne narzucają tak restrykcyjne wymagania dotyczące kształtu, wyposażenia i rozmiarów stajni, że większość osób zrezygnowała. Wolą kupić mleko w sklepie. Co ciekawe jeden gospodarz zastąpił krowy bykami. Tu nie ma żadnych ograniczeń więc mniej kłopotów. No ale mleka nie dają i trzymane są tylko na mięso.
Nie poddaliśmy się i rozszerzyliśmy zakres poszukiwań na większy obszar. W końcu trafiliśmy na trop. Kilka kilometrów dalej znaleźliśmy jedyną osobę, która miała krowy. Gospodarz dostosował stajnię do wymogów UE i miał małe stadko. Podczas rozmowy z nim dowiedzieliśmy się, że ma duży problem ze zbytem mleka, bo tu wszędzie polikwidowano mleczarnie.
Mleko prosto od krowy
Ku naszemu zaskoczeniu chłodne mleko smakuje wybornie, dużo lepsze niż z kartonu. Choć byłam przekonana, że raczej nie przypadnie mi do gustu. Co ciekawe to nawet tzw. świeże mleko ze sklepu nie sposób porównać z tym wiejskim cudem prosto od krowy. Zaskoczyło mnie też, że nikt z nas nie miał po jego wypiciu, żadnych problemów żołądkowych, co jest nagminne przy kupnym.
Jak dowiedziałam się później każdy rodzaj mleka dostępnego w sklepach poddawany jest obróbce termicznej i mikrofiltracji. UHT rozgrzewa się do temperatury co najmniej 135°C przez 2-3 sekundy, a tzw. świeże pasteryzuje przez kilka sekund w temperaturze około 73°C. Zabieg ten pozbawia całkowicie lub w dużej mierze płyn cennych substancji odżywczych witamin, minerałów i przyjaznych bakterii lacidofilnych.

Kaczki, gęsi i kury czyli co zrobić, by jajecznica nigdy nam się nie znudziła
Z jajkami poszło nam łatwiej. Natrafiliśmy na gospodarstwo, gdzie na podwórku kicał królik i biegały kury, gęsi oraz kaczki. Tomuś był zachwycony, chodził też do stajni oglądać byki. Gdy chcieliśmy kupić jaja – Pani gospodyni obdarowała nas wszystkimi rodzajami.